Nie zaprzeczam, że praca opiekunki osób starszych bywa ciężka. W moim przypadku często jest trudna pod względem psychicznym. Mam wzloty i upadki. Dni są lepsze i gorsze. Pojawia się problem izolacji od świata, odległości od domu, od kraju, od bliskich. Uciążliwy, chory podopieczny nie pomaga nam w tym wszystkim. Nieustawione przez firmę zlecenie to chyba największa zmora opiekunki i opiekuna. Fizycznie, pomimo, że wykonuję czynności sprzątaczki, kucharki, piguły, kierowcy, dostawcy towaru, managera, sekretarki, pracownika pralni, psychologa, psychiatry, towarzyszki, praca mnie nie wykańcza.
W żadnym z tych zawodów nie pracuję na cały etat!!! Myślę, że jest to złota zasada, którą powinna zrozumieć każda opiekunka i każdy opiekun osób starszych. Nikt nie wymaga od nas, byśmy wykonywali wszystkie te zawody perfekcyjnie, do tego przez całą dobę. Istotą naszej pracy jest połączenie tych wszystkich zawodów w odpowiednich proporcjach.
W sprzątaczkę bawię się raz w tygodniu. Wtedy sprzątam cały
dom. Potrzebuję na to około dwóch godzin. Czasami rozkładam sobie na dwa dni po godzinie każdego dnia - godzinę na pierwsze piętro i godzinę na parter. Do sprzątania wybieram taki dzień i
taką porę dnia, żeby nikt mnie nie rozpraszał i mi nie przeszkadzał. Co
sprzątam? Odkurzam dywany, przecieram podłogę, wycieram kurze z szafek. Z szafek,
które nie są zastawione bibelotami. Te, które są zawalone śmieciami, nie obchodzą
mnie. Szoruję wannę, prysznic, zlewy, toalety, półeczki i podłogę w łazience. W
tygodniu staram się po prostu nie brudzić, przecierać na bieżąco, co zajmuje
dosłownie kilka sekund. Wynoszę śmieci. Zazwyczaj po drodze idąc na
zakupy, czy na spacer. Tyle jest we mnie sprzątaczki.
W kucharkę bawię się niemal codziennie. Przygotowanie obiadu
to jakieś pół godziny dziennie. Jeśli przygotowuję coś, co zabiera mi więcej
czasu, gotuję na dwa dni. Jeśli wiem, że przyrządzanie obiadu zajmie mi dużo
czasu (najczęściej kuchni nie można opuścić podczas gotowania, gdyż podopieczny
chcący mieć wszystko pod kontrolą, bardzo szybko do niej zaglądnie, wyłączy nam
kuchenkę, piekarnik, powsadza wszystko, co sobie przygotowaliśmy do szafek i do
lodówki) w tym samym czasie najczęściej piekę również ciasto, lub robię jakąś
sałatkę na kolację. Nie siedzę więc osobno godziny w kuchni, by upiec ciasto.
Robię to przy okazji. Na śniadanie i na kolację wystawiam to, co jest już
przygotowane. Tyle jest we mnie kucharki.
Piguła ze mnie żadna. Jedyne zadanie, jakie wypełniam z tej
kategorii, to podawanie tabletek, które przygotowuje Caritas. Zajmuje mi to
ułamek sekundy. Nie jesteśmy pigułami. Jedyne, co mi przychodzi do głowy z tej
kategorii, co możemy robić, to pomoc w higienie podopiecznych i pomoc w
ubieraniu plus zmiana pampersa, czy wkładki, pomoc w pójściu do toalety. Są to jednak czynności, o których nie mam pojęcia. Biorąc pod uwagę, że podopiecznych nie należy wyręczać, tylko
faktycznie jedynie im pomagać, czynność ta może zająć nam, a raczej im, mnóstwo
czasu. Dwa razy dziennie? Tyle jest we mnie piguły. Tyle piguły powinno być w Was!
Kierowcą bywam sporadycznie. Na większości zleceń nie było
auta. Jeśli było, najczęściej jechałam raz lub dwa razy w tygodniu na zakupy.
Raz byłam u neurologa, raz u skórnego, raz u rodzinnego. Z jedną podopieczną
jeździłam dwa razy dziennie na miasto i do domu starców, do jej męża. W związku z tym w domu podopiecznej robiłam bardzo niewiele. Tyle jest we mnie kierowcy.
Dostawcą towaru jestem raz, maksymalnie dwa razy w tygodniu
po godzinie. Tyle jest we mnie dostawcy.
Manager. Fakt. Managerem jestem na pełen etat. Kieruję
gospodarstwem domowym zawsze i wszędzie, na przekór podopiecznej. Ale ile
potrzebuję na to czasu? Myśli i decyzje dzieją się równocześnie z wykonywaniem
innych zadań. Jestem managerem z krwi i kości. Pełnoetatowym.
Sekretarka. Ile razy w tygodniu ktoś dzwoni do naszych podopiecznych?
Jak często trzeba coś załatwiać, przekazać? Żyjemy na bezludnej wyspie. Czasami
trzeba otworzyć drzwi Caritasowi. Ale to już inny zawód, mianowicie zawód
portiera. Tyle we mnie jest sekretarki i portiera.
Pracownik pralni. Najczęściej podopieczni bardzo rzadko się
przebierają. Raz w miesiącu piorę więc pościel, raz w miesiącu ciemne ubrania. Raz
w tygodniu bielizna? Chyba trochę zawyżyłam statystyki. W związku z tym również
raz w tygodniu prasowanie. Zdaję sobie sprawę, że panie, które mają osoby
leżące, z inkontynencją, piorą częściej. Proszę się więc nie obrażać, że tak
zaniżyłam statystyki. Mamy jednak pralki i tak, czy siak, czynności te nie
zajmują nie wiadomo ile czasu. Tyle jest we mnie pracownika pralni.
Psycholog, psychiatra. Nie mam sesji z podopiecznymi. Psychologiem
i psychiatrą jestem na cały etat. W środku. Po to, by mi się łatwiej pracowało
ze starszymi, marudnymi, schorowanymi ludźmi. Psycholog i psychiatra jest ze mnie na
cały etat.
Towarzyszka. Jeśli zostaje mi jeszcze czas, by posiedzieć z
podopieczną, a ona potrafi to docenić i przede wszystkim potrzebuje tego, siadam
i siedzę. Ale nic na siłę. Towarzyszką jestem przy budzeniu, przy pielęgnacji,
przy spożywaniu posiłków, przy ustalaniu terminów, przy przekazywaniu informacji,
przy piciu kawy, w przelocie, gdy spotykam ją na korytarzu. Jeśli wtedy poświęcę
jej odpowiednio dużo uwagi i zainteresowania, to przecież ta kobieta będzie mną
już przesycona. Ile opiekunki jednego dnia można znieść? Tyle we mnie
towarzyszki.
Jak rozplanować sobie obowiązki sprzątaczki, kucharki,
piguły, kierowcy, dostawcy towaru, managera, sekretarki, pracownika pralni, psychologa,
psychiatry, towarzyszki na przestrzeni dnia i tygodnia, by zmieścić się w godzinach pracy, bez liczenia ich z zegarkiem w ręce, w kolejnym poście:Tajemnica dobrej i zadowolonej opiekunki.
Nic dodać i nic ująć, tym postem trafiłaś w sedno naszej opiekuńczej pracy. Aczkolwiek, każde zlecenie nieco się różni ze względu na miejsce, dom a przede wszystkim od sytuacji i schorzenia naszych podopiecznych a także ich rodzin, ale na każdym trzeba się sprawdzić/wywiązać w każdym z podanych zawodów, w jednym mniej w drugim więcej. Bez świadomości tego stanu rzeczy, nie sposób prawidłowo się wywiązać z obowiązków a co za tym idzie z odpowiedzialności za ich zdrowie i życie. I oby, każda opiekunka/opiekun byli tego świadomi, to byłoby o dużo mniej problemów w tej pięknej lecz też cieżkiej pracy, chociażby pomiędzy nami opiekunami.
OdpowiedzUsuńMoc serdeczności Basieńko :)
Dokładnie. W każdym domu te proporcje będą inne. Trzeba się dostosować do stanu podopiecznego i jego stylu życia oraz upodobań.
UsuńWymienisz różne zawody ale co to za zawód piguła ???
OdpowiedzUsuńA zgadnij
Usuń