Przyswajanie nowych wiadomości


"Lenistwo umysłowe w młodości zagraża twojemu mózgowi w wieku mocno dojrzałym"

A. Goldberg

Przyswajanie wiedzy w dzieciństwie

Obserwujecie czasami małe dzieci? 

Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Metodą prób i błędów zdobywają umiejętności, które w przyszłości będą im niezbędne. Uczą się pierwszych słów, rozpoznają kształty, wdrapują się na najwyższe przedmioty z zapałem alpinisty, w mig rozszyfrowują wszelkiego rodzaju zabezpieczenia przed dziećmi, z którymi czasami my dorośli miewamy problemy. Mają doskonały zmysł obserwacji, świetnie zapamiętują oraz wyciągają wnioski. Czasami przyglądając się, jak obsługują one sprzęt elektroniczny i komputerowy, mam wrażenie, że urodziły się one z chipem w mózgu, przy pomocy którego podłączają się do smartphone, czy komputera lub są zmodyfikowani genetycznie i obsługę wszelkich urządzeń mają we krwi. Tymczasem przyswajanie wiedzy zawdzięczają one ogromnej ciekawości świata. 

Rozwój w dorosłym życiu

Ciekawe świata istoty trafiają do szkoły. Przyswajają wiedzę z mniejszą lub z większą przyjemnością. W idealnych warunkach większość dzieci w tym okresie znajduje swoje pasje, które rozwija, aż do mementu wejścia na ścieżkę zawodową. I co dzieje się wówczas? Zazwyczaj stajemy w miejscu. Wydaje nam się, że wiemy już wszystko, co jest nam potrzebne do życia. Chodzimy do pracy, wykonujemy swoje obowiązki w domu, czasami znajdziemy sobie niewymagające wielkiego nakładu sił fizycznych i psychicznych hobby. Przyswajamy jedynie wiedzę, która wydaje nam się niezbędna. 

Tempo z jakim świat idzie do przodu jest coraz większe, a my stajemy się coraz powolniejsi. Dzięki wszechobecnym mediom mamy wrażenie, że wiemy wiele. Tak naprawdę mało kiedy zgłębiamy usłyszane wiadomości. Zdajemy sobie sprawę z tego dopiero wtedy, gdy staniemy przed problemem, z którym nie możemy ruszyć do przodu. 

Skąd mój pomysł na ten artykuł?

Niedawno kupiłam sobie nowy smartphone. Był to wyjątkowy prezent na "gwiazdkę" w czasach pandemii koronawirusa. Puste konto, niepewna przyszłość, ograniczanie wszelkich wydatków, a ja byłam zmuszona do takiego zakupu. Kilka tysięcy wydane na telefon, który pięknie błyszczał w rękach pracownika Plusa. Naprawdę! Nigdy nie widziałam takiego pięknego smartphone! W tamtej chwili zrozumiałam, że można się zakochać w przedmiocie. Ruszyłam w podskokach do domu. Wyciągnęłam telefon z pudełeczka i dosłownie pół godziny przewracałam go w dłoniach, próbując rozszyfrować, jak go otworzyć. Nie znalazłam żadnej informacji w instrukcji. Dotykałam, naciskałam, próbowałam przesunąć lub wyciągnąć tylną część smartphone, w nadziei, że w końcu coś się wydarzy. Ponieważ trzymałam kilka tysięcy w dłoni, robiłam to delikatnie. Po pewnym czasie stwierdziłam, że może podchodzę do urządzenia zbyt ostrożnie. Uwierzcie! W pewnym momencie chciało mi się płakać. Z jedną z podopiecznych często oglądałam programy przyrodnicze. W jednym z nich naukowcy pokazywali, jak wrona (ponoć to bardzo mądry ptak) uczyła się zdobywać pokarm. Zwierzę robiło sobie z liści roślin pewnego rodzaju piłę/ haczyk. Przy pomocy tego urządzenia wyciągało z głębi rośliny tłuściutkie robaki. Ptaszysko znajdowało drogę do smakołyków ukrytych w specjalnie do tego przygotowanych pojemnikach, które należało otworzyć, podnieść, przekręcić... Próbując dobrać się do mojego smartphone czułam się, jak ta wrona. W końcu stwierdziłam, że smartphone nie da rady otworzyć tak, jak robiło się to kiedyś. Zwykły użytkownik nie może dostać się do wnętrza urządzenia. Jedynie mała szufladka sprawiała wrażenie, jakby można było ją wysunąć, by włożyć do niej kartę SIM. Ale jak? Spoglądałam na szufladkę główkując i nagle dzzzonk! W otchłaniach mojej zawodnej pamięci odnalazłam obraz mojego dwunastoletniego siostrzeńca majstrującego cienkim drucikiem przy telefonie. Dzooonk! Przeszukałam opakowanie i znalazłam ów drucik. Na szczęście nie wylądował on w koszu na śmieci. Dzooonk! Wysunęła się szufladka i kolejny dzooonk! Zamiast szufladki na moją starą kartę SIM ujrzałam mikroskopijnej wielkości miejsce (jak później doczytałam) na kartę nano. Rozzłościłam się sama na siebie, bo skojarzyłam, jak siostrzeniec tłumaczył mi, że nowe karty są jeszcze mniejsze. Także nie jest tak, że nie wiedziałam. Wiedziałam i zapomniałam! Informację tą zignorowałam i schowałam w najodleglejszej szufladzie mojego umysłu, jako informację zbędną.

Tymczasem min. właśnie takie techniczne, elektroniczne, komputerowe informacje i umiejętności są dla nas niezbędne, jeśli chcemy być nadal niezależni.

Przyswajanie wiadomości w starości

Przyjęło się, że ludzie starsi uczą się wolniej. Nie do końca jest to prawdą. Doświadczenie życiowe pozwala nam na skojarzenia i wyobrażenia ułatwiające zapamiętywanie. Problem polega na tym, że odpuściliśmy w wieku średnim, spoczywając na laurach. Oduczyliśmy się ciekawości, z góry zakładając, że coś jest nam niepotrzebne, że czegoś i tak nie jesteśmy w stanie ogarnąć. Staliśmy się zależni od młodszego pokolenia na własne życzenie. 

Kogo z was nie bawił nieporadny senior uczący się pisać SMSa? Byliście świadkiem, jak gospodyni domowa uczy się obsługi kuchenki elektrycznej? - Odgłosy, jak na statku kosmicznym Enterprise. 😉 Pokazywaliście zmienniczce, jak działa pralka, zmywarka? Walczyliście przez pół godziny z telefonem?

Jedna osoba nadąża za rozwojem i poradzi sobie niemal z każdym urządzeniem, innej przy każdym kolejnym należy pokazać palcem, jak je uruchomić. Czasami nawet to nie wystarczy.

Chociaż jestem zleniwiała, jestem osobą samotną i często muszę sobie radzić sama. A może chcę radzić sobie sama? Nie cierpię uczucia wrony próbującej dobrać się do pokarmu i może nie nadążam za nowościami, ale gdy stanę przed jakimś problemem, staram się nie wysługiwać innymi, tylko stawiam im sama czoła. Zajmuje mi to więcej czasu, ale mam satysfakcję, zdobywam doświadczenie i wierzę, że jeszcze coś potrafię. Mam nadzieję, że dzięki temu w wieku emerytalnym nie będę zdana na pomoc osób trzecich. 

A wy czujecie, że robicie coś w tym kierunku, by iść z czasem, postępem i osiągnięciami? Gdy czegoś nie wiecie, a jest wam to potrzebne, uczycie się tego, czy liczycie na czyjąś pomoc? 

Niestety mam wrażenie, że w tej kwestii niezwykle krzywdzący jest podział ról na kobiece i męskie. Kobieta ślęczy przy garach, lata z mopem, a jak przyjdzie jakieś bojowe zadanie, trzeba ogarnąć nowy problem, robi to mężczyzna. Kobieta ewentualnie "truje" mu głowę kilka dni, że musi się tym zająć. Tak długo, jak mężczyzna jest u boku, niektórym wydaje się, że jest to dobry układ. Problem pojawia się, gdy zabraknie mężczyzny, a kobieta oduczyła się rozwiązywania problemów, szukania informacji, załatwiania ważnych spraw. 

Pracując w opiece z kobietami, często właśnie mam wrażenie, że gdyby żyli ich mężowie, nikt nie uznałby ich za osoby demencyjne. Większość przypadków z lekką demencją to seniorki, które dopiero co straciły mężów. Sprawne fizycznie, można z nimi porozmawiać i wydawałoby się, że nie mają jakiś większych problemów z pamięcią, uniemożliwiających im normalne funkcjonowanie, a jednak potrzebują one pomocy w najprostszych sprawach, które dla nich urastają do gigantycznych problemów nie do pokonania.

Jestem pewna, że wiele z nich byłaby dłużej samodzielna, jeśli przez całe życie podejmowałaby się nowych wyzwań, uczyłaby się nowych rzeczy, szukałyby potrzebnych informacji i rozwiązań, podejmowałaby decyzje.

Zapamiętywanie przy pomocy skojarzeń i wyobrażeń

Zapamiętywanie przy pomocy:
  • skojarzeń
Przyjeżdżacie do pracy i wita was cała rodzina seniora. Jest gwarno, wesoło, a wy staracie się zapamiętać wszystkie imiona. Przyznam się, że miałam z tym często problem. Rozwiązanie przyszło samo. To był taki dzooonk! Stwierdziłam, że jeśli daną osobę skojarzę z kimś, kogo już znam o tym samym imieniu (np. członek rodziny, przyjaciel, albo znana osoba publiczna typu aktor, polityk, muzyk), będzie mi łatwiej zapamiętać wszystkie imiona. Uwierzcie, że to działa!
  • wyobrażeń
Miałam podopieczną, która przy pomocy wyobraźni uczyła się wierszy na pamięć. Twierdziła, że wystarczy, że raz przeczyta wiersz i zna go na pamięć. 

Np. wiersz "Biega, krzyczy pan Hilary".

"Biega, krzyczy pan Hilary"

- Wyobrażasz sobie mężczyznę - jego wiek, jak jest zbudowany, jakie ma włosy, jak jest ubrany, jaki ma wyraz twarzy i oczyma wyobraźni widzisz, jak sobie biega.... Możesz sobie nawet wyobrazić, jak wygląda pokój, w którym biega :-)

"Gdzie są moje okulary?"

- Wyobrażasz sobie jego okulary w zielonych oprawkach, skórzane etui, gazetę lub książkę i masę unoszących się w powietrzu znaków zapytania itd. itp.

Nie bez powodu książki dla dzieci mają obrazki. W ten sposób łatwiej im zrozumieć i zapamiętać treść. Jak może nam się to przydać w dorosłym życiu? Myślę, że jest to bardzo istotne podczas czytania artykułów, książek, czy też podczas słuchania wiadomości. Czy przy tych czynnościach w waszej głowie tworzą się wówczas obrazy, czy macie pustkę w głowie? Zwróćcie na to uwagę. Czy jeśli czytacie tekst, o czymś, co znacie, i jesteście w stanie sobie wyobrazić, nie jest łatwiej go wam zapamiętać, niż gdy czytacie lub słyszycie informacje o czymś zupełnie nowym?

Nauka języków obcych

W podobny sposób można uczyć się również języków obcych. Czasami trudno jest nam zapamiętać jakieś słowo, ale jeśli je sobie wyobrazimy, albo uczymy się przy pomocy tzw. fiszek, kojarzymy je z danym obrazkiem i szybciej zapadnie nam ono w pamięci. Ktoś z was uczy się języka przy pomocy fiszek? Im więcej zmysłów zaangażujemy do nauki, tym łatwiej będzie nam ona szła. Ja np. przy nauce języka angielskiego korzystam z aplikacji duolingo, gdzie nie tylko czytam i piszę, ale również słyszę i wypowiadam słowa i zdania, których chcę się nauczyć. Świetny sposób na naukę! Więcej na temat nauki języków obcych znajdziecie w moim artykule Jak uczyć się skutecznie języka niemieckiego.

Jak wy przyswajacie nowe wiadomości? Czy uważacie, że z wiekiem jest trudniej, czy wręcz przeciwnie? Macie jakieś sprawdzone sposoby na naukę i zapamiętywanie ważnych informacji? Jak radzicie sobie z nowościami technicznymi? - Since fiction, czy wszystko jest do ogarnięcia? 

Komentarze