Książka o opiekunkach w Niemczech "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice" Renaty S. została wydana w roku 2011. Nadal można ją zamówić. Okładka i tytuł książki sugerują, że będzie ciekawie.
Opieka nad osobami starszymi w Niemczech - książka napisana przez opiekunkę
Pierwsze wrażenia? Okładka w sumie ze wszystkich książek, jakie zamówiłam o
tematyce pracy w opiece nad osobami starszymi w Niemczech, podoba mi się
najbardziej. Muszę przyznać, że wydawnictwo Poligraf (ja również wydałam z nimi
książkę) ma super grafików. Spoglądając na nią, spodziewałam się ciekawej
historii o polskiej opiekunce:
- szorowania podłogi lub dywanów szczotką ryżową;
- pełnych energii podopiecznych, którzy dyrygują opiekunką na każdym kroku;
- ciekawych wydarzeń;
- barwnych opowiadań z ciężkiej pracy opiekunki.
Książka o opiekunkach w Niemczech - opinie
Czytając recenzje książki "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice" Renaty S, napotkałam jedną niezwykle negatywną. Oburzony czytelnik zadał pytanie, jak taka osoba może zajmować się osobami starszymi. Nie przejęłam się tym. Wiem, jak wygląda praca opiekunki osób starszych w Niemczech. Wiem, że dopadają nas złe emocje, że jesteśmy wykorzystywani, że jest nam ciężko i co najważniejsze, że nie są szanowane nasze prawa. Nie tylko prawa pracownika ale i wielokrotnie prawa człowieka. Byłam niezwykle ciekawa tej książki, spodziewając się, że autorka ma podobne podejście do tematu opieki nad osobami starszymi w Niemczech, jak ja.Praca w opiece nad osobami starszymi w Niemczech - historie polskich opiekunek
Gdy ujrzałam przesyłkę z książką "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice" Renaty S, pomyślałam: „O, jaka duża”. Gdy ją
dostałam do dłoni, stwierdziłam: „O,
jaka lekka”. Gdy ją rozpakowałam, stwierdziłam: „O, jaka cienka”. Gdy zaczęłam
ją czytać, przeraziłam się: „O, jaka straszna!”.
Otwierając cieniutką książeczkę "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice", nadal spodziewałam się
opowiadania. Łudziłam się, że być może autorka opisała jeden ze swoich pobytów,
za to ze szczegółami. Nadal nie byłam zniechęcona. Siłaczka, Janko Muzykant to
nowelki, które też miały niewiele stron, a czytamy je do dzisiaj. Niestety, nie znalazłam ani jednego opowiadania. Nie mogę
nawet napisać, że zostało przedstawione jakiekolwiek wydarzenie w całości.
Historie opiekunek osób starszych
Na początku książki autorka umieszcza trzy „historie” innych opiekunek. Historie te to zlepek kilku zdań, informujących czytelników o tym, że panie były biedne, nie mogły zarobić w kraju, nie posiadały żadnych umiejętności i trafiły do opieki, gdzie nie są szczęśliwe, ale muszą tak pracować, bo nie mają innych możliwości. Dzięki temu stać ich na w miarę normalne życie. Czyli nic nowego, nic ciekawego. Do tego te nic nie potrafiące opiekunki… Książka została wydana w roku 2011. Bardzo prawdopodobne, że autorka napisała ją jeszcze wcześniej, gdyż na wydanie potrzeba sporo czasu. Być może kilka lat wstecz faktycznie pracowały same „nic nie potrafiące kobiety”. Osobiście spotkałam niewiele zmienniczek. Były jednak wśród nich mądre kobiety. Wiem, że wiele z nich jest nie tylko mądra ale i wykształcona. Życie układa się różnie. Motywy działania są rozmaite. Podejmujemy najdziwniejsze decyzje, które dla innych nie zawsze muszą być zrozumiałe. Rozumiem brak perspektyw. Ale te nic nie potrafiące opiekunki?Opiekunka osób starszych w Niemczech nie ma praw - rządzi pieniądz
Tymczasem autorka w dalszej części książki "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice" twierdzi, że my
wszyscy, którzy pracujemy w opiece łącznie z nią, nie sprawdziliśmy się w innej
pracy i najzwyczajniej w świecie nie nadajemy się do innej pracy. Renata S. nie daje
opiekunom nadziei na lepszą przyszłość, w innej branży, w swoim zawodzie. Ponadto autorka pisze, że jest źle, ale jednocześnie uważa,
że rynkiem rządzi pieniądz. To my potrzebujemy Niemców, bo oni mają pieniądze.
Ani słowa o tym, że to oni potrzebują polskich opiekunów, bo są starzy, chorzy i nie ma się
nimi kto zająć. Nie ma mowy o prawach opiekunów, o tym, że powinniśmy stawiać warunki,
że powinno być lepiej. Wręcz przeciwnie. Zdaniem autorki inni mają gorzej i powinniśmy być wdzięczni za tą pracę i robić wszystko, co nam się każe.
Książka napisana przez opiekunkę - negatywne emocje
Renata S. na nikim nie zostawia suchej nitki. Sama mówi, że
nienawidzi Niemców. Jest święcie o tym przekonana, że wszystkie opiekunki z Polski nienawidzą Niemców, a oni nas. Należy do ludzi, którzy żyją daleką
przeszłością. Nie waha się przed tym, by Niemcowi wprost powiedzieć o tym, że
kiedyś jego ojcowie byli oprawcami, a teraz jego pokolenie głodzi i zmusza nas do niewolniczej
pracy. Dostaje się polskim mężczyznom, bo są pijakami, dostaje się polskim kobietom,
bo są dziwkami, dostaje się opiekunkom, bo kradną i nadużywają alkoholu, dostaje
się żonom, bo zdradzają, dostaje się mężom, bo mają kochanki, dostaje się
dzieciom, bo są rozpuszczone i lekką ręką wydają ciężko zarobione przez matkę pieniądze, dostaje się kupującym, bo są rozrzutni, a do tego wydają pieniądze w
Niemczech, a nie w Polsce, dostaje się Turkom i Arabom, bo po prostu są. Sama
już nie wiem, czy jest jakaś grupa ludzi, których Renata S. nie zdołała
skrytykować, osądzić, zmieszać z błotem.
Poradnik dla opiekunów osób starszych
Jeśli chodzi o samą formę, jak już pisałam nie jest to opowiadanie.
Trudno mi powiedzieć, co to jest. Chyba poradnik dla opiekunów osób starszych pracujących w Niemczech. Sprawia on jednak wrażenie,
jakby ktoś do głowy autorki wrzucił mnóstwo informacji i nią porządnie
wstrząsnął. Następnie ona wyjmuje te wiadomości, jak leci i nawet nie próbuje
ułożyć ich w całość. Każde kolejne zdanie zaczyna się akapitem, gdyż opowiada już o
czymś zupełnie innym. Myśli autorki, rozważania, przeplatają się z krótkimi
informacjami odnośnie tego, co ją spotkało w pracy, a nawet z wiadomościami ze
świata - o biedzie, niewolnictwie, sutenerstwie, gwałtach, głodzie i wojnie w innych krajach.
W ten sposób autorka tłumaczy sobie, że jej losy nie są takie straszne i
zaciska zęby, by czternaście lat trwać w tej jakże strasznej pracy, co gorsza
wśród samych okropnych ludzi. Uważając, że nie ma praw, nadziei na lepsze
warunki pracy, czy na zmianę branży, tkwi w tym wszystkim i szczerze, nie mam
pojęcia skąd czerpie siłę na dalszą drogę.
Agencja pracy dla opiekunów osób starszych założona przez opiekunkę
Jednym słowem książka "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice" Renaty S. jest przerażająca. Nie za bardzo wiem,
co autorka miała na celu. Na końcu książki zamieszczony jest adres w Niemczech i
kartka do wypełnienia i odesłania z prośbą o dołączenie znaczka, z obietnicą,
że autorka odpowie na każdy list. Strona do wypełnienia i jej tytuł mówią same
za siebie – Renata S. zbiera dane kontaktowe opiekunek do własnej bazy danych.
Najprawdopodobniej zajęła się więc pośrednictwem pracy.
Świat oczami opiekunki
Czuję się bardzo zmęczona po przeczytaniu książki "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice" Renaty S.
Poznałam bardzo negatywnie nastawionego człowieka. Nie mówię tu tylko o opiece,
o modelu pracy, o podopiecznych. Wszyscy i wszystko są źli. Autorka książki na
początku zaznacza, że pragnie pisać obiektywnie. Jej obiektywizm wygląda w ten
sposób, że za każdym razem, gdy wyleje na kogoś pomyje, zaznacza, że nie zawsze
tak jest. Nie podaje jednak żadnych znaczących pozytywnych przykładów. Brak mi
w tej książce głębszego spojrzenia na ludzi, ich postępowanie, decyzje,
charaktery. Zdaniem Renaty S. światem rządzi pieniądz. O prawie nie ma mowy.
Opiekunka z dobrą znajomością języka niemieckiego
Jako osobę dobrze znającą język niemiecki, bardzo oburzyło
mnie stwierdzenie, że jeśli opiekunka zna dobrze język, nie wykonuje wówczas
należycie swoich obowiązków, bo pracę może znaleźć zawsze i wszędzie. Znam
język niemiecki, uważam nawet, że mam inne możliwości pracy. Nigdy jednak nie
zaniedbywałam swoich obowiązków i wątpię, by dobre opiekunki, z językiem,
wiedzą i umiejętnościami podchodziły do pracy w ten sposób. Daję z siebie nawet
więcej. Zawsze staram się dostrzec w podopiecznych człowieka, chociaż nie
należę do osób wylewnych i uczuciowych. Ten mały człowieczek bardzo umiejętnie
chowa się pod grubą skorupą choroby, starości, samotności, demencji. Czasami
nawet najlepsza opiekunka machnie na to ręką i ma dość zabawy w chowanego.
Ale żeby opiekunki znające język mogły sobie pozwalać na olewanie obowiązków?
No nie wiem.
Polskie opiekunki osób starszych w Niemczech
Smutna to książka. Do tego pełna pampersów, moczu, kału,
opiekunek wyjeżdżających, by myć Niemcom tyłki… To mógłby być plus. Taki brak
koloryzowania. Ale jednak nie w takim wydaniu. Wśród chaotycznie wysypanych zdań, można dostrzec pewne
prawdy, które są niepodważalne. Praca w opiece to nie bajka. Wyczerpuje nie
tylko fizycznie ale i psychicznie. Bardzo często nie mamy zapewnianych
podstawowych potrzeb. Wiele opiekunek wyjeżdża na nic nie wartych
ubezpieczeniach, zakłada Gewerbe, która może nieść ze sobą więcej szkód niż
pożytku. Oraz najważniejsza prawda, z którą zgadzam się całkowicie. Mianowicie,
że tak naprawdę nikt nie nadaje się do tej pracy. Poza tym Renata S. na podstawie wielu przykładów (nieświadomie) pokazuje, że polskim opiekunkom brakuje asertywności. Nie tylko względem podopiecznych. Nie potrafią odmówić nikomu. Starcom, Turkom, mężom, dzieciom, pracodawcom. Czują, że mają misję do spełnienia w Niemczech ale i misję w kraju, gdzie po każdym powrocie robią porządki i szykują "kalekie" dzieci i małżonka na kolejny wyjazd "produkując" zapasy posiłków. Szkoda, że te prawdy są
ubrane w tak negatywne uczucia i nie dają opiekunom nadziei.
Mam nadzieję, że doczytaliście do końca. Nie miejcie mi za złe, że tak odebrałam tą książkę. W sumie jako autorka książki Perły rzucone przed damy spotykam się z podobnymi zarzutami. Dotychczas byłam pewna, że moją książkę czyta się, jak bajkę. Bajkę o kopciuszku, czarownicy jednej, drugiej... O karocy jadącej na kabanosach... W tym momencie zaczynam mieć pewne wątpliwości. Oby były one niesłuszne.
W każdym razie mam duży szacunek do Renaty S., że odważyła się napisać i wydać książkę "Opiekunki osób starszych, polskie niewolnice". Wierzę i w niektórych miejscach książki widzę, że ma pewną wiedzę i doświadczenie za sobą, których niestety nie przekazała zbyt umiejętnie. Fajnie, że ma ludzi u swojego boku, którzy ją wspierali. Jednak nie wszyscy są tacy źli. Mam nadzieję, że jej losy potoczyły się tak, że zmieniła swój sposób postrzegania ludzi. Rozumiem, że uprzedzania, które wylała na papier z czegoś wynikały. Jeśli jednak ktoś widzi wokół tylko samo zło, to jest to znak, że coś w życiu poszło bardzo nie tak. Warto się wtedy zatrzymać. Przemyśleć pewne sprawy. Zmienić otoczenie albo spojrzeć na tych ludzi, których spotykamy łaskawszym wzrokiem.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że zainteresował Cię mój artykuł. Pozdrawiam. Barbara Bereżańska